Miesiąc i kilka dni temu, do historii przeszedł 12 Międzynarodowy Festiwal Filmowy T-mobile Nowe Horyzonty. Uff idzie się zasapać przy cytowaniu samej nazwy. W konkursie międzynarodowym zwyciężyła koprodukcja chilijsko-holenderska: Od czwartku do niedzieli. Nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych (FIPRESCI) zagarnęły brazylijskie Sąsiedzkie dźwięki, a nagroda publiczności przypadła Donomie. Po co wymieniam nagrodzone filmy, skoro wszyscy zainteresowani znają je od kilku tygodni? Dlatego, że tak tych, jak i pozostałych, nagrodzonych w innych konkursach, nie widziałem na festiwalu. Jest to już właściwie tradycja.
Na imprezie jednak byłem, gdybyście się zastanawiali i to przez niemal cały czas jej trwania. Plan był średnio ambitny, obejrzeć 10 festiwalowych filmów, bo na więcej nie pozwoliły mi ani obowiązki, ani fundusze. Zgodnie z tradycją, nastąpi teraz krótka lista tego co zobaczyłem, a udało mi się więcej, niż pierwotnie planowałem.
Międzynarodowy Konkurs Filmy o Sztuce
Pokój 237
reż.: Rodney Ascher
USA 2012
Muszę przyznać, że momentami bawiłem się świetnie i śmiałem w głos, ale suma sumarum film nieco zawodzi oczekiwania i wychodzi się z seansu nie do końca przekonanym, jaki był jego sens. Całość była na tyle niejednoznaczna, że po wyjściu z kina sprzeczaliśmy się jeszcze z moim przyjacielem, Olgierdem, czy teorie zawarte w filmie są li tylko wymysłem scenarzystów, czy może sprytnie wykorzystanymi rojeniami prawdziwych łowców spiskowych teorii dziejów.
Kino Helios. T-Mobile Nowe Horyzonty 2012
Mockumentary
Człowiek pogryzł psa
reż.: André Bonzel, Rémy Belvaux, Benoît Poelvoorde
Belgia 1992
Film pełen mocnych scen, ale w trakcie seansu nie raz przyszło mi wybuchnąć śmiechem. Choć ostrzegano mnie przed brutalnością, mówiono że film może odrzucać, całość wydała mi się mocno groteskowa, bo też na celu miała wykrzywienie rzeczywistości i uderzenie w ten sposób w nią ostrzem satyry. Ciekawy film i mocno bezkompromisowy.
Fudge 44
reż.: Graham Jones
Irlandia 2005
Reżyser nie do końca potrafił przed seansem opowiedzieć coś zachęcającego o swoim filmie, a i ja nie znalazłem w nim wiele dla siebie. Interesujący pomysł wydawał mi się zmarnowany i rozwodniony w dość nudnej formule, ale może nie potrafiłem dostrzec tego czym zachwycali się krytycy? Najpierw nieco przysypiałem, a później wyszedłem z kina na chwilę przed końcem. To jeden z moich nietrafionych wyborów w tym roku.
Kenny
reż.: Clayton Jackobsen
Australia 2006
Przezabawny i refleksyjny mockument, którego głównym bohaterem jest specjalista od przenośnych toalet, z którego to fachu jest dumny i nie zamierza go zmienić. Przeszło godzina i czterdzieści minut to dużo jak na tego typu film, ale ani przez moment mnie nie znudził. Bardzo go polecam, jeśli będziecie mieć szansę gdzieś go zobaczyć.
Wywiad z zabójcą
reż.: Neil Burger
USA 2002
Scenariusz mockumentu mógłby posłużyć do nakręcenia znakomitego filmu sensacyjnego, takiego w którym mięśnie spięte z nerwów rozluźniamy dopiero po wyjściu z kina. Co ciekawe i tutaj to napięcie jest obecne na poziomie znacznie wyższym niż można by się spodziewać po fałszywym dokumencie. Bardzo rzetelnie i pomysłowo odwalona robota. Polecam.
Zapomniane srebro
reż.: Costa Botes, Peter Jackson
Nowa Zelandia 1995
I to się nazywa skończony film. Świetny pomysł, błyskotliwa realizacja, mruganie do widzów przez cały czas trwania filmu. Boki zrywałem muszę powiedzieć. Pomieszczenie w tak skończonym czasie tylu wątków wyraźnie wskazuje na to, że film został znakomicie przemyślany i przygotowany. Bardzo polecam!
Nowe Horyzonty Języka Filmowego: Dźwięk
Róża
reż.: Wojciech Smarzowski
Polska 2011
Ten niezwykle oczekiwany film Smarzowskiego ominął mnie w kinie, więc nie mogłem sobie podarować i nie zobaczyć go na festiwalu, skoro nadarzała się okazja. Puszczany był w dość dziwnej sekcji, ale podczas spotkania przed seansowego z Jackiem Hamelą, reżyserem dźwięku filmu, dowiedziałem się jak specyficzna była praca przy ścieżce dźwiękowej. Spotkanie wydało mi się ciekawe, a sam film. No cóż, setki słów już na ten temat napisano. Po prostu trzeba go zobaczyć.
Panorama
Holy Motors
reż.: Leos Carax
Francja 2012
Nie sposób się dziwić zachwytom w Cannes. To dla mnie zdecydowanie najlepszy film jaki zobaczyłem na tegorocznych horyzontach. Nie byłem przygotowany na tak ostrą jazdę jaką zafundował nam reżyser, na marginesie osoba, która również mi bardzo zaimponowała swoją postawą jako twórcy. Miałem okazję posłuchać go tylko przez kilkanaście minut po projekcji filmu, ale pierwsze wrażenie jest piorunujące. Ciężko by dużo opowiadać o filmie, dość jednak, że pieczołowitość z jaką został zrealizowany w połączeniu z kompletnie nieokiełznanymi pomysłami dają mieszankę wybuchową. To jeden z tych filmów, do których się wraca i ja wrócę do niego na pewno.
Proste życie
reż.: Ann Hui
Hongkong 2011
Niezwykle ciepła opowieść, tym bardziej poruszająca bo oparta na faktach. Nie mogłem lepiej trafić na projekcję, która zamykała by dla mnie tegoroczny festiwal. Historia jest tak samo prosta jak tytułowe życie, opowiedziana bez zadęcia, z ogromną dawką nadziei wlaną w serca widzów. Prawdziwie wzruszająca.
Retrospektywa: Ulrich Seidl
Modelki
reż.: Ulrich Seidl
Austria 1998
Straszliwie zmęczył mnie ten film i nie do końca wiem czy to jego formuła była taka przytłaczająca, czy też historia w nim opowiedziana. Pewnie wszystkiego po trochu, dość jednak tego, że nie mogłem doczekać się końca, a wreszcie z ulgą odetchnąłem i właściwie szybko wyrzuciłem go z głowy.
Raj: Miłość
reż.: Ulrich Seidl
Austria, Niemcy, Francja 2012
Ciekaw byłem tego filmu bardzo, a po jego obejrzeniu ciekaw jestem reszty trylogii, którą zapowiedział reżyser. Zderzenie natury ludzkiej z rzeczywistością, w której musimy się poruszać, buduje dość przygnębiający obraz życia, w którym oszukując samych siebie znajdujemy to, czego do życia potrzebujemy najbardziej. Bycia potrzebnym, pożądanym, kochanym. Przygnębiający obraz, jak zawsze kiedy wypowiadamy prawdy, których wcale na głos nie chcemy usłyszeć.
Sezon 2011/2012
Zapiski z Toskanii
reż.: Abbas Kiarostami
Francja, Włochy, Belgia 2010
Ponoć styl w jakim nakręcono ten obraz jest właściwy dla pewnego rodzaju filmów, ale ja spotkałem się z nim po raz pierwszy o spowodował u mnie ogromne zamieszanie, przez co utrudnił jego odbiór. Chciałbym chyba jeszcze raz go zobaczyć, aby właściwie go ocenić. Niezwykle piękne były plenery, w których kręcono film i świetnie zostały zagrane główne role, tak dobrze, że miałem momentami ochotę skrzywdzić bohaterkę.
I koniec dobrego
Festiwal minął bardzo szybko i pozostawił, jak zwykle, bardzo pozytywne wspomnienia. Trafiłem kilka naprawdę dobrych filmów, i jak zwykle jakieś słabsze, ale zapomina się je często już po wyjściu z sali kinowej. Atmosfera festiwalu, prawdziwego kinowego święta była namacalna, nie tylko w miejscach projekcji, ale i na mieście co i rusz wpadało się na ślady nowych horyzontów.
Hyde Park. T-Mobile Nowe Horyzonty 2012
Okropnym zaskoczeniem dla mnie było to, że nowo wyremontowane Kino Warszawa, tak nazywało się dawniej, a obecnie pod nazwą Dolnośląskie Centrum Filmowe nie było partnerem festiwalu, a w zamian skorzystano z sal Multikina we wrocławskich Arkadach. Mam wrażenie, że był to najsłabszy pomysł organizacyjny tegorocznej edycji i chciałbym, żeby się w przyszłości nie powtórzył.
W tym momencie mogło by się wydawać, że to wszystko co mam do napisania i pożegnać się do przyszłorocznej edycji, ale…
Coraz więcej nowych horyzontów
Już jakiś czas temu gruchnęła w mieście wiadomość, że Roman Gutek przejmuje znane wszystkim festiwalowiczom kino Helios, przeprowadza się do Wrocławia i zamierza zrobić ze swojego nowego obiektu największe kino art-housowe w Polsce. Tego rzeczywiście jeszcze nie było, 9 dobrze wyposażonych sal tylko dla ambitnych filmów w jednym miejscu… w jednym mieście!
Zaraz po zakończeniu festiwalu kino zamknięto i zaczęły się prace remontowe. Wnętrze miało wrócić do swojego pierwotnego, surowego wyglądu, oraz zmienić się dla nowej funkcjonalności. Jako symbol zmian, z terenu Heliosa “wylatuje” na kopniakach popcorn, tutaj nikt nie będzie chrupał nad uchem sąsiada!
Naturalnie od razu posypały się wywiady z Romanem Gutkiem, wszędzie o tym temacie było pełno wiadomości, czasem sprzecznych. Sam główny twórca zamieszania tak mówi o nowym projekcie:
Jednym z podstawowych celów kina Helios Nowe Horyzonty (bo tak teraz będzie się nazywać dawny Helios – przyp. tsar), jest aktywne wspieranie strategii miasta w rozwoju edukacji i zwiększaniu uczestnictwa wrocławian w kulturze. Wierzę, że takie miejsce jest we Wrocławiu niezbędne. Wierzę również, że kino Helios Nowe Horyzonty będzie wkrótce funkcjonowało w świadomości wrocławian jako miejsce kojarzone z dobrym filmem i przyczyni się w dłuższym okresie do wzrostu zainteresowania ambitniejszym kinem wśród mieszkańców Wrocławia. Jestem przekonany, że swoje najlepsze lata Wrocław ma jeszcze przed sobą. Chcemy mieć w tym skromny udział.
Na dzień dobry Helios Nowe Horyzonty proponuje trzy programy edukacji filmowej, oraz do końca roku kilka dużych wydarzeń. Obok American Film Festival, widzowie będą mogli uczestniczyć w transmisjach operowych wprost z The Metropolita Opera z Nowego Jorku, Tygodniu Kina Niemieckiego, Święcie Niemego Kina, Festiwalu Filmów Koreańskich, Festiwalu Filmowym Pięć Smaków, i retrospektywie “Inne Światy Wernera Herzoga”. Uff, czy widzowie to zniosą?
Nie wszystko idzie jednak zupełnie bez krytyki ze strony przyszłych odbiorców. W Internecie pojawiły się informacje, że do tego ogromnego przedsięwzięcia, Gutek szuka wolontariuszy, którzy pracowali by “na jego sukces”. Oczywiście zrobił się ruch, całą akcję okrzykniętą hucpą, jak to w Internecie bywa. Szybko prostowano informację, że rzeczywiście wolontariusze są poszukiwani, ale to normalne przy profilu działalności jaki przyjąć ma Helios Nowe Horyzonty. Art-house zarządzany ma być przez organizację non-profit – Stowarzyszenie Nowe Horyzonty.
Kiedy większość newsów donosi, że w stolicy Dolnego Śląska powstaje największe kino studyjne w kraju, “Gazeta Wrocławska” pisze, że z mapy miasta znika jeden z Multipleksów. Ciężko się dziwić i takiemu postawieniu sprawy. Już dziś wiadomo, że 3 mln złotych rocznie (20 procent budżetu kina) wyda miasto, a przecież dopiero co miasto miało swój udział w remoncie DCF-u i również w jego kosztach partycypuje. Czy w jednym mieście jest miejsce na dwa kina o podobnym profilu? Czy nie można było połączyć tych inicjatyw?
Roman Gutek przypomina, że początkowo brał udział w tworzeniu się DCF-u, ale po jakiejś wyjątkowo nieprzyjemnej sytuacji między nim a obecnym dyrektorem centrum, Andrzejem Białasem, nie ma mowy o jego współpracy z kinem, przynajmniej dopóki nie zmieni się tam dyrekcja. Cóż, tak to już czasem między ludźmi bywa. Gutek podkreśla też, że repertuar HNH będzie jeszcze ściślej wystrzegał się multipleksowego repertuaru, niż ma to miejsce w DCF-ie.
Kino Helios
Helios Nowe Horyzonty ruszył 31 sierpnia 2012 roku, a jego twórcy dają sobie 2 lata, na zmianę wizerunku kina w świadomości Wrocławiaków. Do 2016 roku zapewne będziemy mogli się cieszyć tym rewelacyjnie zapowiadającym się miejscem, a co stanie się po zakończeniu roku, kiedy Wrocław będzie stolicą kultury? Czas pokaże.
Ceny biletów to 17 zł i 15 zł za ulgowy, ale to tylko w tygodniu, bo w weekend, ceny wzrosną do, odpowiednio 20 i 18 zł. Żeby jednak wyrównać nieco, w kinie wprowadzono tanie poniedziałki z biletami za 11 zł. Nie mało to, ale też nie dużo. Ja się wkrótce wybieram na rekonesans.
Ciekawa sprawa z tym Heliosem - trzeba będzie odwiedzić. ;)
OdpowiedzUsuńTo nie jest tak, że Gutek odżegnuje się od multipleksowego repertuaru! Przecież leci w Heliosie m.in. "Merida Waleczna" - film Disneya dla dzieci. Inna bajka, że sama zamierzam z córą tę bajeczkę tam obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, mówi raczej o dobrym kinie. W teorii wymieniał też "Zakochanych w Rzymie" Allena jako film z szerokiego spektrum kinowego, ale sam nie wiem, czy zaliczyłbym Allena do multipleksowego repertuaru. No dobra, przy ostatnich jego filmach może tak :D.
OdpowiedzUsuń