Lubię czytać i lubię namawiać innych do czytania. Lubię o książkach dyskutować i lubię je stawiać na półce. Nie wyobrażam sobie jak można żyć bez czytania, to musi być uczucie straszliwego niedopełnienia! Lubię też akcje mające zachęcać do czytania, a jest ich całkiem sporo, niektóre mniej wirtualne, tak jak słynne “Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka”. Inne bardziej, jak na przykład jedna z ostatnich notek na internetowej ścianie Wojciecha Orlińskiego, która głosiła:
“To międzynarodowy tydzień książki. Zasady: Złap za najbliższą książkę, otwórz na stronie pierwszej. Zacznij czytać. Gdy dojdziesz do strony ostatniej, możesz opublikować parę zdań recenzji jako swój status, ale czemu właściwie nie pominąć tego etapu i złapać za następną książkę? Skopiuj zasady jako część swego statusu.”
Ha! I co wy na to? Ja skopiowałem.

Czas leci, a ja mam go tak strasznie mało. Z napisaniem notki noszę się od 7 września, kiedy to udało mi się odwiedzić wrocławskie Muzeum Współczesne w popularnym Schronie, podczas wernisażu wystawy fotografii “
1. W środę późnym wieczorem koniecznie wejdź na stronę internetową ulubionego kabaretu i zorientuj się, że wkrótce daje występ w twoim mieście, w jednym z teatrów.
Jeśli idzie o obecność w sieci fotografii, to mam takie jedno ulubione miejsce, do którego zawsze powracam. W obliczu wycofania się prasy drukowanej z popierania fotografii jako jednego z języków reportażu, naturalnym kierunkiem jej migrowania stał się Internet. Ten niestety zalewa fala sensacyjnych fotek z celebrytami w roli głównej i trzeba umieć poruszać się, aby trafić w odpowiednie dla miłośników fotoreportażu miejsce. Jednym z nich, jest dla mnie od dawna
Miesiąc i kilka dni temu, do historii przeszedł