wtorek, 19 listopada 2013

… bo fascynuje mnie człowiek

Ciągle nie wiem gdzie jestem w swojej fotograficznej drodze. Mam w głowie tyle myśli o tym, jak powinna wyglądać moja praca. Czy tylko praca? Przecież chciałbym, żeby to było życie. Przyglądam się tym, których stawiam sobie za wzór, słucham przemyśleń ludzi, którzy żyją tym, czym ja powinienem. Staram się zrozumieć. Staram się wyobrazić siebie w przyszłości, kiedy będę mógł spojrzeć za siebie i podsumować swoją fotograficzną drogę. Czy to się zdarzy w ogóle?

Oglądam “Czarną skrzynkę”, dokument którego bohaterem jest Tomasz Tomaszewski. Dla National Geographic zjeździł świat, a jednak wrócił do Polski. To o tym miejscu na świecie chce robić zdjęcia, bo tu mieszkają najbardziej oczywiści bohaterowie jego esejów fotograficznych. Kiedyś Tomaszewski powiedział, że po powrocie do kraju nie mógł wyjść ze zdumienia, że nie zrobiono żadnego z tematów, które wymarzył sobie przed wyjazdem z Polski. Co to znaczy? Czy jesteśmy Eldorado dla dokumentalistów, czy może nikogo te sprawy już nie interesują?

poniedziałek, 1 lipca 2013

Stary koń czyli wędrówki w przeszłość

Nowy rok, stary temat. Nominacje do Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla w kategorii powieść i opowiadanie zostały ogłoszone. Od razu też podniosła się dyskusja o jakości nominacji, tego co się godzi a co nie i co, czego jest przyczyną. Temat naprawdę nienowy, a dla związanych za fandomem chyba już trochę nudny. No bo ileż czasu można to samo? Nominacje mogą się podobać, albo nie. Jedynym co można zrobić to głosować i liczyć na to, że wygrają jednak “nasi” faworyci.

Mnie też nie wszystkie propozycje odpowiadają, postanowiłem być więc lepiej przygotowany niż rok temu, kiedy nie znałem prawie wszystkich nominowanych do nagrody powieści i zaraz po nominacjach zabrać się ostro za czytanie. Okazało się to jednak wcale nie takie łatwe…

wtorek, 14 maja 2013

Chce mi się iść...

Lubię prowadzić samochód. Czynność ta sprawia mi sporą przyjemność, choć przez 35 lat swojego życia obywałem się bez umiejętności kierowania pojazdami mechanicznymi. Co się zatem zmieniło? Można powiedzieć, że nowość w moim życiu pojawiła się wraz z potrzebą zawodową i życiową. Szybkie przemieszczanie się przyszło z wygodą, która obezwładnia i przyzwyczaja do pozyskanej swobody, niezależnie od tego jak dużo nas to kosztuje. I nie tylko o koszcie materialnym tutaj piszę.

Szybko okazało się, że choć łatwiej mi zaplanować bycie gdzieś w określonej porze dnia czy tygodnia, to spadła ilość przeczytanych w miesiącu książek. Nic dziwnego skoro głównie w transporcie publicznym miałem te dwie godziny dziennie, aby zanurzyć się w powieść, czy zbiór opowiadań. Co innego było jednak jeszcze bardziej zaskakujące. Mimo pozornej łatwości docierania gdzie chcę, w niektórych miejscach przestałem w ogóle bywać. Nie były one bowiem wcześniej celem mojej podróży, zazwyczaj po prostu znajdowały się na drodze z … do.

piątek, 2 listopada 2012

Dlatego że byliście

Rodzice przyjechali odwiedzić mnie we Wrocławiu, wraz z nimi mój najmłodszy brat. Chcę im pokazać coś ładnego w mieście. Wychodzimy z mieszkania i idziemy w kierunku przystanku komunikacji miejskiej. Droga zadziwiająco przypomina tę na przystanek PKS w mojej rodzinnej wsi. Przechodzimy pod zwalistą konstrukcją mostu, po prawej mijamy miejsce letnich kąpieli i zakręcającą po łuku drogą, pamiętającą znacznie lepsze czasy, dochodzimy do murowanej bryły wiaty.

Brat ma ze sobą rower, prowadzi go obok siebie wytrwale, nie chcąc wyprzedzać nas zbytnio. Z tym rowerem będzie problem kiedy podjedzie autobus miejski. Ten, który się właśnie zbliża jest straszliwie zapchany, ale szczęśliwie ma w tylnej części ogromne nadkole, na którym nie sposób usiąść, ale można bezpiecznie położyć na nim rower. Nigdy w życiu nie widziałem takiego autobusu. Rodzice wsiadają z tyłu, ja przednimi drzwiami, muszę kupić dla nas bilety u kierowcy. Przedziela nas tłum pasażerów.

poniedziałek, 15 października 2012

Drobny kawałek nieba

William Gibson to zdecydowanie jeden z tych pisarzy, którzy dla mojego pokolenia otworzyli nową drogę i nauczyli nią podążać. I mimo, że tamta droga już dawno się gdzieś zagubiła, a ta na którą skręciliśmy zaprowadziła na manowce, to w momencie kiedy się z nim zaznajamiałem to było coś tak rozpalającego zmysły, że aż do dziś nie mogę o tym zapomnieć. Są takie fragmenty jego książek, które mocno utkwiły w mojej pamięci, kawałki dialogów, skrawki opisów.

Jest taki fragment gdzieś, zaraz na początku “Graf Zero”, gdy podróżujemy wraz z głównym bohaterem, który nagle zbacza z drogi, którą obrał wcześniej. Gibson pisze wtedy:

Na Heathrow z białej kopuły nieba nad lotniskiem oderwał się wielki kawał pamięci i runął prosto na niego.

Powered by Blogger