Lubię prowadzić samochód. Czynność ta sprawia mi sporą przyjemność, choć przez 35 lat swojego życia obywałem się bez umiejętności kierowania pojazdami mechanicznymi. Co się zatem zmieniło? Można powiedzieć, że nowość w moim życiu pojawiła się wraz z potrzebą zawodową i życiową. Szybkie przemieszczanie się przyszło z wygodą, która obezwładnia i przyzwyczaja do pozyskanej swobody, niezależnie od tego jak dużo nas to kosztuje. I nie tylko o koszcie materialnym tutaj piszę.
Szybko okazało się, że choć łatwiej mi zaplanować bycie gdzieś w określonej porze dnia czy tygodnia, to spadła ilość przeczytanych w miesiącu książek. Nic dziwnego skoro głównie w transporcie publicznym miałem te dwie godziny dziennie, aby zanurzyć się w powieść, czy zbiór opowiadań. Co innego było jednak jeszcze bardziej zaskakujące. Mimo pozornej łatwości docierania gdzie chcę, w niektórych miejscach przestałem w ogóle bywać. Nie były one bowiem wcześniej celem mojej podróży, zazwyczaj po prostu znajdowały się na drodze z … do.