sobota, 16 kwietnia 2011

Pamiętam ją taką

Kiedy spotkałem ją po raz pierwszy, stała na drabinie. Było piękne, czerwcowe przedpołudnie ‘99 roku, a ona wieszała zasłony w oknie swojego pokoju. Byłem okropnie speszony i nieco straciłem język w gębie, kiedy z właściwą sobie pogodą ducha, przywitała mnie słowami: “O! Wyglądasz zupełnie jak na zdjęciach!”. Przytaknąłem, nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć. Przez następne lata nauczyłem się, że ten uśmiech i żartobliwy ton to jej znak rozpoznawczy i polubiłem go bardzo.

Od początku mój pobyt w Warszawie był naznaczony jej obecnością. Borykając się z codziennymi problemami, lubiłem się do niej zwracać z prośbą o pomoc. Miała niezwykle jasne spojrzenie na rzeczywistość i proponowane przez nią rozwiązania wydawały się tak oczywiste, że aż dziwiło, że samemu się na nie nie wpadło. Nie mówię, że zawsze były proste, ale nawet te wymagające poświęceń i ciężkiej pracy, nie wydawały się niemożliwe, kiedy do nich przekonywała.

piątek, 15 kwietnia 2011

Baaba z żelaza

Czasami człowiek powinien bardziej uważać na słowa, a innym razem wręcz przeciwnie, rozpuszczać język i kłapać jadaczką na lewo i prawo. Szkoda tylko, że zawczasu nie wiemy co jest w danym momencie dla nas lepsze. Na pewno musiałem podpaść swoimi słowami Gosi, kiedy nieopacznie krytycznie wyraziłem się na temat niefortunnego zestawienia graficznego nazwisk Waglewskiego, Maleńczuka i niejakiej Gaby Kulki na plakacie promocyjnym. Gosia od razu poinformowała mnie, że tę ostatnią bardzo lubi, no i co było zrobić, słowa już padły. Amen!

O tym, że zadra siedziała przez ten, cały, niekrótki wierzcie mi, czas przekonałem się kilka dni temu. Dostałem e-mail od Gosi z pytaniem, czy jestem zajęty w poniedziałkowe popołudnie, a na odpowiedź, że właściwie to nie mam planów, zostałem poinformowany, że świetnie się składa i żebym czuł się porwany. Pamiętacie internetowy łańcuszek zwany “albańskim wirusem komputerowym”? No więc mniej więcej podobnie wyglądało moje porwanie, ponieważ zostałem zobowiązany aby osobiście stawić się o wskazanej godzinie w pobliżu warszawskiego sklepu “Sezam”. Ubawiłem się tym setnie…

Powered by Blogger