niedziela, 2 września 2012

Pierwszy Short. Argh!

- Bo ty piszesz takie strasznie długie wpisy i nie masz czasu nad nimi usiąść, przez co twój blog tak długo świeci pustkami. – zarzuciła mi Magda.
- To dlatego, że przyjąłem trochę felietonistyczny styl – odparowałem bez zastanowienia.
- No jasne i dlatego obiecujesz, że postawisz ludziom piwo kiedy dotrą do końca twojej notki – zakpiła.
- A o czym twoim zdaniem powinienem pisać?
- Powinieneś czasem napisać coś krótszego, o piosence, która Ci się spodobała, o myśli która nie daje ci spokoju, tak jak czasem potrafisz o tym z zapałem opowiadać…

Rozmowa trwała jeszcze dłuższą chwilę i starałem się tłumaczyć swoje racje, ale ziarno zostało posiane. Kurczę! Czy ja potrafię w ogóle pisać, krótsze teksty? Czy to będzie do czytania, czy po prostu będzie można znaleźć tu kolejny blog serwujący informacje o tym co autor zjadł na śniadanie? Jednak kusi. Co by tu…

No dobra, spróbuję a co mi tam, zwłaszcza, ze przydarzyła się świetna okazja. Właśnie wróciłem od znajomych, gdzie testowaliśmy dwie całkiem nowe planszówki. Towarzystwo jest sprawdzone więc pozostawała tylko kwestia tego, jak te gry? Otóż okazało się, że znakomicie!

Pierwsza pozycja dzisiejszego wieczoru, Kupcy i Korsarze (Merchant & Marauders) to gra piracka pełną gębą. W recenzjach można dowiedzieć się, że jest zbyt losowa i że osoba, której początkowo się nie powiedzie, ma mierne szanse nadrobić straty. To wszystko prawda, na tyle na ile jestem w stanie stwierdzić po pierwszym graniu, ale wcale nie psuje to zabawy jaką się z niej ma!

Gracze wcielają się w kapitanów okrętów, którzy szukają szczęścia na Karaibach. To od nas zależy czy wstąpimy na drogę występku, czy też pozostaniemy do końca uczciwymi (mniej lub bardziej) kupcami. Być piratem jest opłacalnie, ale musimy się nastawić na bezlitosne ściganie przez okręty liniowe czterech nacji. Kupcem jest łatwiej w tym zakresie, ale za to pirackie rajdery ostrzą sobie na nas zęby.

W grze jest wszystko czego potrzeba w grze pirackiej, abordaże, ukryte skarby, porwane córki gubernatorów, podstępni zdrajcy, pyskaci bosmani i romanse z portowymi dziewkami. A przede wszystkim powiew wiatru na policzku i zapach prochu o poranku. Oj zagalopowałem się, ale wierzcie mi, gra jest niezwykle klimatyczna! Po pierwszej rozgrywce jestem strasznie na tak i nie mogę się doczekać następnej.

Druga gra to Ligretto, leciutka karcianka symultaniczna, która wymaga refleksu, silnej woli walki i odporności psychicznej. Kiedy zaczyna się gra, wszyscy na raz rozkładają swoje karty, ten który pierwszy pozbędzie się odpowiedniej ich części kończy rozdanie krzycząc “Ligretto stop!” i liczone są punkty. Szalona zabawa, choć nieco losowa, ale wcale nam to nie przeszkadzało.

Miły wieczór, miłe towarzystwo, pyszne ciasto i dwie dobre gry. Dziękuję gospodarzom!

13 komentarzy:

  1. A co jadłeś na śniadanie? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bułeczkę serową z oscypkiem i warzywami :).

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja ostatnio zauważyłem, że jak coś jest krótkim fiu bzdziu typu "słuchałem fajnej piosenki a w 3 minucie 12 sekundzie były fajne cycki", to nie docieram do końca notaki (no chyba że oka krańcem dojrzę wyraz "cycki")
    Lubie czytać długie teksty (o ile pierwsze dwa akapity sprawią, że będę chciał czytać dalej), tak samo jak z książkami, owszem są super książki mające 212 stron, ale ja lubię przebywać z danym tekstem trochę czasu.
    Czyli proste, masz we mnie czytelnika zawsze, ale najlepiej jako notki są fajne i nie za krótkie albo występują w nich cycki.
    Pomogłem?;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Sam nie wiem, nie napisałeś nigdzie, czy ta notka jest w porządku. Ale zgadzam się z Tobą w kwestii cycków :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czad Włóczykij! :D Arrrrrr!
    Notka jak najbardziej w porządku - sam czasem nie mam czasu przeczytać dłuższych. A przynajmniej tak mi się, bo później pewnie jeszcze przez godzinę i tak siedzę przy komputerze. ;)

    A żeby było konstruktywnie - bardzo doceniam długie formy, ale jak takie krótsze notki będą się pojawiać, to też w porządku. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakżeś Ty dojrzał tego włóczykija? :D

    A ja chcę czytać i krótkie i długie notki! Nie każdy temat da się rozwinąć sensownie. Więc wtedy lepiej krótko i celnie zamiast wodolejstwa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wolę czytać teksty na konkretny temat, np o filmach które oglądałeś , czy o wystawie w Krakowie .Czytanie Twoich wpisów sprawia mi przyjemność i... nie musisz mi stawiać piwa. Powodzenia w samodzielnym i merytorycznym pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja osobiście wolę krótsze, ale dające do myślenia. Niestety nie mam czasu na dłuższe posiedzenie przy każdym wpisie na blogach, które śledzę. A jeśli (nie daj boże) jeszcze temat trudny, to potem "trawię" to całymi tygodniami.

    Do krótkich wpisów łatwiej dodać komentarz, bo przy dłuższych nie sposób ująć wszystkich swoich odczuć i przemyśleń w temacie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Już wiem! Pisz krótkie, ale seriami - jak to było? Dyptyk, tryptyk... kwartyk?

    OdpowiedzUsuń
  10. Wychodzi na to, że krótko owszem, byle z sensem, raczej jeden temat niż kilka. Uff :). Wymagający czytelnicy to to, na co liczyłem i cieszę się, że was mam :). Dziękuję za komentarze. Postaram się trzymać poziom!

    Ja lubię pisać długo, bo kiedy przygotowuję notkę na tego bloga, to zazwyczaj wynika ona nie z jednej obserwacji, ale również z łączących się z nią wątków pobocznych, dlatego zazwyczaj staram się temat zamknąć jak najbardziej kompletnie. Z tego samego powodu niestety, taka jest prawda, nie zawsze mam czas napisać co chcę i sporo tematów już bezpowrotnie zniknęło i nigdy się tutaj nie pojawiły.

    Nie wiem jak miałbym pisać serie i nie lubię kiedy piszą tak inni, więc ten jeden postulat chyba zostanie niespełniony :D. Choć przyznam, że pisanie "kwartków" brzmi jak wyzwanie :D.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Camparis - Musiałem takiego już gdzieś widzieć, a poza tym mam słabość, więc się rzuca w oczy. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. He, przypomina mi się film Bad Boys i powiedzenie "rzadko, ale z klasą" (org. quality time). Chodziło co prawda o to, że ten mniejszy z duetu tak tłumaczył braki w seksie małżeńskim... W każdym razie chciałem powiedzieć, że niekoniecznie warto przedkładać ilość nad jakość. Pisywałeś tu rzadko, ale właśnie z klasą. Oczywiście to Twój blog, więc jak zapragniesz napisać o tym, że 'obragłeś dżiemknika', to OK. Jednak tego typu tłity bardziej pasują mi do FB niż do, w sumie, wyważonego Dzikiego Gonu. Ale, trawestując pewną dyskusję w sieci: Tsar i nat jor bicz! Życzę jak najwięcej inspiracji i czekam na kolejne teksty.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy nie planowałem aż tak krótko, po prostu czasem żal mi tych tematów, które z powodu braku czasu kompletnie przepadły. Jest taki jeden, dotyczący żołnierzy wyklętych, który chodzi za mną od dwóch lat i ma już długość "Lalki" w mojej głowie.

    Z drugiej strony dziś pojawił się kolejny wpis z cyklu shortów, ten o jednym zdjęciu, który inaczej pewnie też nie miałby żadnych szans. Jak wam się podoba?

    OdpowiedzUsuń

Powered by Blogger