środa, 29 sierpnia 2012

Kraków z foto-buta

Ojej, to już było tyle czasu temu, że nie jestem pewien jak wiele z tego pamiętam, ale obiecałem nadrobić zaległości, co niniejszym czynię. 19 maja, a była to sobota,wskoczyliśmy bladym świtem razem z Magdą w samochód i pognaliśmy do Krakowa. Trwał tam właśnie główny weekend tegorocznego Miesiąca Fotografii. Moja cwana towarzyszka przycięła komara a ja zasuwałem autostradą A4 na wschód. Zanim się obejrzeliśmy już byliśmy na miejscu i meldowaliśmy się u znajomego w mieszkaniu, które miało nam służyć jako baza wypadowa.

Pozbywszy się ciężarów, z aparatami w torbach i planami festiwalu w dłoniach ruszyliśmy w miasto, a upał był niesamowity. Nie ma sensu odtwarzać całego naszego pobytu w mieście Kraka minuta po minucie, więc powiem tylko, że zostaliśmy aż do niedzielnego popołudnia, 20 maja i w tym czasie staraliśmy się zaliczyć jak najwięcej punktów programu głównego i programu ShowOff jak tylko się dało, nie gardząc licznymi w ten specjalny weekend wernisażami.

sobota, 18 sierpnia 2012

Co słonko już zapomniało, że widziało?

Już bardzo, bardzo dawno temu, jakoś w zeszłym roku, założyłem plik, w którym zapisywałem sobie obejrzane ostatnio filmy. Miałem chyba ochotę napisać przekrojową notkę o filmach, które widziałem, jak to niegdyś zrobiłem. Tyle, że notka nie powstała, a w pliku od czasu do czasu pojawiały się tytuły, to znów o nim zapominałem i nie uzupełniałem go wcale. Tymczasem lista zrobiła się całkiem długa i jak wyrzut sumienia patrzyła na mnie czasem z ekranu komputera.

W końcu postanowiłem rozliczyć się z nią ostatecznie. Nie sądzę abym mógł napisać o wszystkich filmach choćby po kilka słów i nie mam planu jak to rozwiązać. Ustawiłem więc je w kolejności i po prostu będę pisał. Ostrzegam, może być nudno! Ja przynajmniej będę miał jednak poczucie zamknięcia jakiegoś tematu. Zaczynam zatem.

sobota, 11 sierpnia 2012

Mam na to papier!

Moje studiowanie w Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania w Łodzi miało swoje wzloty i upadki, podobnie zresztą jak sama szkoła w tym czasie. Przeszedłem wszystkie kroki, od pierwszej fascynacji aż po kompletne zniechęcenie tym co się dzieje na naszym szkolnym podwórku, ale to opowieść na inną okazję. Moją świadomość o fotografii szkoła wywróciła najpierw do góry nogami a potem mozolnie zaczęła budować od podstaw.

Kiedy starałem się o przyjęcie do szkoły jedynym obszarem moich zainteresowań był reportaż, ale już chyba kiedyś pisałem tutaj tę historię, nie ma sensu się więc powtarzać. Szczególne miejsce w mojej szkolnej edukacji miało dwóch fotografów. Mój wykładowca w pracowni fotografii autorskiej (czasem nazywanej artystyczną) - Piotr Komorowski i drugi z pracowni dokumentu i fotoreportażu – Janusz Kobyliński.

piątek, 10 sierpnia 2012

Królowa, Mona i gniewne bzyczenie

Miałem mocne postanowienie poprawy i chęć pisania na blogu, ale realia są nieubłagane. Dzieje się tyle, że ledwo nadążam za własnymi myślami, a kiedy mam już chwilę czasu tylko dla siebie, mam też tysiąc pomysłów jak go wykorzystać. Często kończy się na odpoczynku, czy też jakiejś czynności, która nie wymaga absorbowania mózgu, co na to samo wychodzi. Kiedyś jednak musi nadejść tego kres. Może to właśnie teraz?

W zapasie mam przynajmniej kilka spraw, o których chciałbym napisać. Wszystkie są mocno zaległe i już nie tak ładnie poukładane w głowie jak bym chciał, ale mam nadzieję, że wybaczysz mi potencjalny czytelniku, a ja ze swojej strony postaram się jednak cokolwiek wartościowego zawrzeć w mojej pisaninie. A zacznę chyba od wydarzenia sprzed miesiąca, w którym przypadkiem wziąłem udział. A zaczęło się to wszystko tak…

Powered by Blogger