Prześladują mnie mury. Może nie same mury, ale ściany. I nawet nie ściany, a budynki. Gapią się w moje plecy wklęsłymi oczodołami okien, kiedy jestem odwrócony i myślą, że nie zdaję sobie z tego sprawy. Wciskam głowę jeszcze mocniej pomiędzy ramiona i wydłużam krok, aby uciec ich drapieżnym spojrzeniom. Wiem, że są tam z tyłu i czuję ich gorące oddechy na karku, kiedy rozchylają bezdenne usta-wrota i próbują mnie połknąć. Wtedy odwracam się szybko przyjmując postawę ni to ataku ni ucieczki i gorączkowo szukam wroga. Gapią się na mnie bezczelnie, zastygnięte w wiekowych pozach, chcąc okłamać moje zmysły, uśpić gotowość i dopaść mnie.
Całą notkę przeczytacie na blogu Miasto Wrocław
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz